Święto Niepodległości - 11 XI 2010 r.
Do rzeczowych protestów przeciwko wszystkiemu, co zobojętnia nas na sprawy Polski, zaapelował biskup drohiczyński Antoni Dydycz w Święto Niepodległości 11 listopada.
Celebrował on Eucharystię w intencji ojczyzny w kościele parafialnym Niemirowie, tuż przy obecnej wschodniej granicy Polski, po której na tamtejszym cmentarzu, poświęcił pomnik i odnowione groby żołnierzy z 1920 roku.
W wygłoszonej homilii, przypomniał on obronę listopadowego Święta Niepodległości w czasach PRL, gdy pomimo zakazów świętowano go, aby bronić naród przed całkowitym zatruciem. Czyniono to wówczas głównie w rodzinach, które ratowały polskość. Mówił, iż podobnym wyzwaniom sprostały rodziny w czasach zaborów. Wówczas, to przede wszystkim narodową i religijną tożsamość zachowano dzięki kobietom, które pozostawione przez mężów, będących na wojnie, w więzieniach lub na Syberii, uczyły dzieci, co to znaczy być Polakiem.
Przypominając także ogromne ofiary, jakie Polscy złożyli ze swego życie w obronie wolności, których świadectwem są rozsiane w lasach, przy drogach i cmentarzach, krzyże, pytał : „ Co dzisiaj robimy z miłością do Polski tamtych ludzi ?” Musimy, kontynuował Ksiądz Biskup, protestować przeciwko rozbijaniu naszego narodu, aby potrafił uwolnić się od czadu w środkach komunikacji społecznej. Zamiast bowiem komunikować – czyli dzielić się ważnymi informacjami, szczują one na jednych Polaków na drugich. Jako przykład takiego sterowania podał dramatycznie marginalne w większości mediów, potraktowanie spotkania prezydentów Grupy Wyszehradzkiej i pielgrzymki papieskiej do Hiszpanii, a lansowanie ponad miarę różnych, niedorzecznych animozji politycznych. Obojętność na takie traktowanie ludzi to zbrodnia przeciwko Polsce, mówił. Mętna woda daje bowiem tylko śnięte ryby i gasi inicjatywy.
Nawiązując zaś do patrona, wspominanego 11 listopada, czyli św. Marcina, przypomniał, zapiski w których można odnaleźć, iż gdy przybywał on na uroczystości szła za nim fama, że może cudownie uzdrawiać. Wówczas to niektórzy z chorych żebraków, zamiast lgnąc do niego, to uciekali, mówiąc : „ Jak on nas uzdrowi, to, z czego będziemy żyli ?” A homilię zakończył słowami : „ Myślę że obecnie polityka polska oraz te różne zachowania są podobne. Jest chyba bowiem masa ludzi, który boją się uzdrowienia. Mają oni swoje kanały i możliwości. Takie postępowanie jednak niczemu nie służy. To tylko przedłuża te bolesne sytuacje. Trudno o tym milczeć ! Sobolewski w III części „Dziadów”, kiedy go wywożą z Polski, też wołał; „ gdybym o niej zapomniał, Ty Boże zapomnij o mnie. „
Po Mszy św. prof. dr hab. Adam Dobroński z Uniwersytetu w Białymstoku, Przybliżył fenomen odrodzonej Rzeczypospolitej w 1918 roku, która potrafiła uformować swoje struktury państwowe dzięki ówczesnym wielkim politykom i zaangażowaniu społeczeństwa. Przypomniał niektóre karty z dziejów Niemirowa. Odegrał on znaczną rolę w przygotowaniach do bitwy pod Siemiatyczami w powstaniu styczniowym. Spotkały go też represje popowstaniowe wraz z zabraniem świątyni. Przybliżył również dzieje 18 Pułku Piechoty, powstałego w Ropczycach na Podkarpaciu, którego szlak wiódł przez dalekie rubieże wschodnie, aby 1 i 2 sierpnia 1920 roku walczyć pod Niemirowem z Bolszewikami. Tutaj też spoczywają, polegli w walce jego żołnierze. Wspomniał o dalszych losach, gdy stacjonował w Łomży, Kutnie i Skierniewicach, skąd w 1937 roku przybyła delegacja, aby podziękować mieszkańcom Niemirowa za pamięć o tych żołnierzach.
Za troskę o groby, podziękował też tamtejszym mieszkańcom i Parafii Rzymskokatolickiej w Niemirowie wójt Gminy Mielnik. Mówił on, ze zwłaszcza w czasach komunistycznych, wymagało to prawdziwej odwagi
i poświęcenia. Pomnik i czternaście krzyży nowych nagrobnych zostało postawionych dzięki staraniu Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Mielnickiej. Odsłonięcia monumentu dokonali wójt z Mielnika Eugeniusz Wichowski i proboszcz z Niemirowa ks. Dariusz Tworkowski. Poświęcił je natomiast ks. bp Antoni Dydycz. W uroczystości wziął udział przedstawiciel Wojewody Podlaskiego, kombatanci, funkcjonariusze straży granicznej, poczty sztandarowe, młodzież i dzieci, mieszkańcy Niemirowa oraz sąsiednich miejscowości. Zakończył ją apel poległych.
Ks. Artur Płachno
Powrót